niedziela, 8 lipca 2012

#3 Kociak


Autor: Lau; Seria: Fairy Tail; Paring: Levy/Gajeel; Rating: K+;
OPIS: Zła Levi? Niemożliwe. A może jednak…? Co z tym wspólnego ma Gajeel i dlaczego Levy ma słodką parkę kocich uszu?


OD AUTORA: Mam nadzieje że ci się spodoba, postanowiłam go otrzymać w wesołym klimacie Fairy Tail :D Mały gratis – kilk.
.......................................................................................................................................................................................

            Levy była zła. Nie był to za częsty widok, więc członkowie gildii mieli niemiłą niespodziankę, widząc jak słodziutka niczym czekolada Levy, zmieniła się w demona z Gehenny rodem. Na twarzy jej gościł grymas niezadowolenia, a niegdyś przenikliwe oczy o kolorze gorzkiej czekolady, zdawały się strzelać piorunami. Mała istotka o włosach w kolorze nieba posyłała te grzmoty w kierunku Żelaznego Smoczego Zabójcy. Gajeel zdawał się być rozbawiony zaistniałą sytuacją, jednakże w rubinowych oczach było widać nutkę  paniki. Otóż nieraz miał „przyjemność” zobaczyć te demoniczną stronę panny McGarden.
            - Idiota – warknęła przez zaciśnięte zęby, waląc pięścią w twardą jak skała pierś Gajeela. Spojrzała na niego zgnębionymi oczami i wygiętymi w podkówkę koralowymi ustami.
            - Levy co się stało? – Jak jeden mąż zapytali Jet i Droy. Levy w odpowiedzi zesunęła kaptur jasnożółtej bluzy, a ku oczom zebranym ukazała się para błękitnych kocich uszu. Natsu zareagował na to histerycznym chichotem, na co Lucy dała mu ostrzegawczego kopniaka. Levy była jej za to wdzięczna.
            - I co ja mam z tym wspólnego? – spytał Gajeel, jego twarz była karminowa od powstrzymanego śmiechu. Panna McGarden westchnęła na myśl, że zakres kompetencji czy też pamięci Gajeela, kończył się na tym co jadł na śniadanie i kogo ostatnio pobił.
            - Pamiętasz, że wczoraj po. – Przez chwilę w myślach szukała odpowiedniego słowa – treningu dałeś mi tajemniczy, rdzawy napój? – spytała zniecierpliwiona. Miała nadzieję, że nikt nie zauważył, że jej policzku przybrały jasnoróżowy kolor na słowo „trening”. Prawda była taka, że wcale nie miała z Gajeelem treningu, a była z nim na randce, jeśli tak to można nazwać. Smoczy zabójca przez dłuższą chwilę składał wszystkie fakty, Levy niemal widziała trybiki pracujące w jego głowię.
            - Ah, tamten napój – mruknął bardziej sam do siebie niż do Levy. – Co z nim jest nie tak?
            - Spójrz na moją głowę.
            - Kocie uszka. Wyglądasz w nich uroczo, mała.
Czerwone, sokole oczy przyglądały się jej w rozbawieniu, a na twarzy malował mu się szeroki uśmiech. Dzięki tym dwóm na pozór nic nie znaczącym gestom, doszła do trafnego wniosku.
-Zrobiłeś to specjalnie!
-Nie, czemu tak sądzisz? – zapytał tonem niewiniątka, co było paradoksalne w stosunku do jego wyglądu.
Smoczy Zabójca był umięśniony i miał ostre rysy twarzy. Długie, kolczaste, krucze włosy oraz cerę w kolorze skorupki jajka. Charakterystyczny grymas oraz dzikie, zwierzęce oczy potęgowały uczucie, że Gajeel nie jest sympatyczną osobą. A wcale tak nie było. Mimo niebezpiecznych oczu oraz dużej ilości kolczyków, Redfox, przypominał Levy pluszowego misia, którego można bez końca przytulać. Ale teraz nie miała ochoty go przytulać. Wręcz przeciwnie, gdyby był pluszowym misiem najchętniej rzuciłaby nim o podłogę.
Ich żarliwą kłótnię, która zdawała się trwać wieczność, przerwał mistrz Markov. Na „nowy” wygląd Levy zareagował niemalże tak jak każdy, czyli zaśmiał się pod nosem i zerkał ukradkiem na parę kocich uszu. Zapewne, gdyby nie to, że stary Markov jest mistrzem gildii, Levy cisnęłaby w kierunku staruszka najrozmaitsze zaklęcia.
- Oh, Levy masz uszka oraz ogon, jeszcze tylko wąsów ci brak – powiedział mistrz radosnym tonem. McGarden zadrżała mimowolnie, zaciskając zgrabne dłonie w pięści. Lecz po chwili serce stanęło jej w gardle. Ogon, ogon, ogon – powtarzała panicznie w myślach.
-To się rozprzestrzenia! – pisnęła. Teraz już wszyscy zebrani spojrzeli na nią nie rozbawieni, lecz z nutką melancholii. Levy rzadko dawała się wytrącić z równowagi, więc krótki przejaw paniki wprawił w nie lada zaskoczenie członków gildii. Nawet Gajeel, który dotąd zachowywał spokój Buddy, spojrzał z powagą na Levy. „Uspokój się, myśl logicznie” – mruknęła pod nosem.
Oblana zimnym potem pobiegła ku bibliotece. Słyszała za sobą ciężkie kroki oraz wołanie. Nie zwróciła na to uwagi, jej myśli krążyły wokół tajemniczego, rudawego napoju. Spinając błękitną grzywę do góry oraz zakładając na lekko zadarty nosek czerwone okulary, przechadzała się po bibliotece. Przejechała placami to chudszych, to grubszych tomach. Niektóre pokrywał kurz. Powietrze wpadające przez zabrudzone szyby budynku przybrało kolor sepii. Znalazła księga, której poszukiwała. Po raz kolejny los postanowił stronić sobie z niej żarty. Księga była na najwyższej półce, a niziutka Levy nawet podskakując nie muskała jej palcami. Po raz pierwszy pożałowała, że w zestawie do kociego akcesorium nie dostała pazurów. Obleciał ją blady strach, kiedy dotykając swoich policzków poczuła miękkie futerko oraz kocie wąsy.
- Hej kociaku, potrzebujesz pomocy? – zapytał nonszalanckim tonem. Bez słowa podszedł do Levy biorąc ją na barana. Levy położyła mosiężny tom na głowie Smoczego Zabójcy. Przez dłuższą chwile szukała interesującej jej strony. Przełknęła głośno ślinę, a Gajeel postawił ją na ziemię.
- I co wyczytałaś?
- Ostatni stadium kończy się na całkowitym zmienieniu w kota. – Zaczynała co raz bardziej drżeć z każdym wypowiedzianym słowem. Przejechała wzrokiem po ostatnim akapicie. – Antidotum jest szczery pocałunek przez dwie kochające się osoby.
Levy pobladła. Nie miała takiej osoby. Przynajmniej nie chciała się o tym przed sobą przyznać. Mimo, że od dłuższego czasu czuła, że Gajeel jest dla niej kimś więcej, niż tylko przyjacielem, za nic by mu o tym nie powiedziała. Mimo że czasem „zmieniała się” w demona, w środku pozostawała nadal słodką i niewinną dziewczynką. Na myśl o pocałunku z Smoczym Zabójcą ze skrępowania przestępowała z nogi na nogę, czerwieniąc się przy tym jak burak.
Nie wiedziała, że Gajeel czuje się podobnie i teraz patrzy na nią łagodnym – zarezerwowanym jedynie dla niej – spojrzeniem. Postanowił choć raz schować męską dumę do kieszeni i łagodnie chwycił podbródek Levy, po czym nachylił się nad nią, składając na jej ustach pieszczotliwy pocałunek.
Czuć było od niego woń metalu. Policzki zdawały się stawać jeszcze bardziej czerwone, splotła dłonie na szyi Smoczego Zabójcy przytulając się do niego. Po pocałunku wtuliła głowę w zgłębienie jego szyi i mruknęła ciche „dziękuje”. Nie miała już kocich uszu, wąsów czy ogona. Ale w zamian to zyskała jedno – niebiańskie doznanie zwane miłością.

6 komentarzy:

  1. Po przeczytaniu, z ogromnym uśmiechem na ustach mruknęłam "Ooo...", przez co mój kuzyn, który akurat jak huragan wtargnął do mojego pokoju, skrzywił się i zaczął się mnie wypytywać jakiego przystojniaka wypatrzyłam w internecie. No, cóż... xD W każdym razie bardzo dziękuję! Ogromnie mi się podobało! Właściwe już od początku miałam przysłowiowego banana na twarzy! Naprawdę polubiłam twój styl pisania, nie wspominając o pomysłach na opowiadanie! :3 Gdybym miała określić to dzieło jednym słowem, na pewno brzmiałoby ono "słodkie"!
    Przy okazji podam kilka błędów, które zauważyłam:
    -Pierwszy akapit, ostatnia linijka - na końcu brakuje kropki
    -"Levy co się stało?" -> nie jestem pewna, ale chyba powinien być przycinek "Levy, co się stało?": akapit 3, linijka 1
    -"oczą" -> "oczom": akapit 3, linijka 2
    -"ukazały się para" -> "ukazała się para": akapit 3, linijka 2
    -"Panna McGarden westchnęła na myśl że, zakres kompetencji (...)" -> "Panna McGarden westchnęła na myśl, że zakres kompetencji (...)": akapit 4, linijka 2
    ^^swoją drogą, te zdanie wywołało u mnie uśmiech niczym u Kota z Cheshire^^
    -"Pamiętasz że wczoraj po" -> "Pamiętasz, że wczoraj po": akapit 5, linijka 1
    -"spytała za niecierpliwiona." -> chyba chodziło o "spytała zniecierpliwiona.": akapit 5, linijka 2
    -"Miała nadzieję że nikt nie zauważył" -> "Miała nadzieję, że nikt nie zauważył": akapit 5, linijka 2
    -"Prawda była taka że, wcale nie miała z Gajeelem treningu" -> "Prawda była taka, że wcale nie miała z Gajeelem treningu": akapit 5, linijka 3
    -"skorupki jajka" -> dwie spacje: akapit 12, linijka 2
    -"Mimo niebezpiecznych oczu oraz dużej ilości kolczyków Redfox, przypominał Levy pluszowego misia" -> "Mimo niebezpiecznych oczu oraz dużej ilości kolczyków, Redfox przypominał Levy pluszowego misia": akapit 12, linijka 4
    -"Ich żarliwą kłótnia" -> "Ich żarliwą kłótnię": akapit 13, linijka 1
    -"gdyby nie to że stary Markov" -> "gdyby nie to, że stary Markov": akapit 13, linijka 3
    -"z nutką melancholia" -> "z nutką melancholii": akapit 15, linijka 2
    -"Znalazła księga, którą poszukiwała." -> "Znalazła księgę, której poszukiwała.": akapit 16, linijka 5
    -"zaczynała co raz bardziej" -> "zaczynała coraz bardziej": akapit 19, linijka 1
    -"by mu" -> dwie spacje: akapit 20, linijka 2
    -"Nie wiedziała że Gajeel" -> "Nie wiedziała, że Gajeel": akapit 21, linijka 1
    -"czerwone, splotła " -> dwie spacje: akapit ostatni, linijka 1
    Jeszcze raz napiszę, bo to chcę szczególnie zaznaczyć w swojej wypowiedzi: OGROMNIE MI SIĘ PODOBAŁO. Naprawdę i "serio, serio"! Nadal mam tego banana na twarzy i to naprawdę zajebiste uczucie. x) Nie będę wypisywać, co mi się najbardziej podobało, bo było tego sporo, więc mi się najzwyczajniej na świecie nie chce, ale wiedz, że (kolejne powtórzenie) ogromnie mi się podobało~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie cieszę się ogromnie i dziękuje :D Błędy poprawione, odwarze cię nazwać betą idealną. Dzięki twoim poprawką zaczynam większą uwagę na poszczególne błędy zwracać c:

      Usuń
  2. Cóż, ponieważ póki co, nie ma innych zamówień, a w regulaminie nie ma nic na ten temat, to zamówię po raz drugi. :) Hmmm... Tylko jaki paring by tu wybrać? Mam sporo ulubionych... Może coś z czego nie widziałam fanfiction? Wiem~! Oto moje mini-wyzwanie!
    W gaciach mam:
    Seria: Skip Beat!
    Paring: Shotaro Fuwa/Kyoko Mogami
    Szczegóły: Miło by było, gdyby akcja nie rozgrywała się w przeszłości, a w teraźniejszości. Nie chodzi mi tu o konkretny moment w anime tudzież w mandze, ale o przemianę Kyoko. Szczerze powiedziawszy nie lubię jej wersji z przeszłości, czyli "och, ach, wszystko dla Sho-chana", ale wersję po otwarciu "paczuszki Pandory" wprost uwielbiam~! :3
    Napisałam "mini-wyzwanie" w sumie tylko z tego powodu, że w zejściu się tego paringu jest całe multum przeszkód. Przykładowo Tsuruga-senpai i ekipa, która chce go z Kyoko wyswatać, Mimiori po uszy zakochana w Sho, w mandze dodatkowo Reino i ogólnie grupa Vie Ghul... Ale najbardziej na "NIE" są przecież... oni sami. Kyoko, już raz zraniona przez Sho, nienawidzi go całym sercem i wszystkimi duszami nienawiści (xD), a Sho to przecież egoistyczny gbur, który Kyoko ma za swoją służącą, (ewentualnie) rywalkę, (bardzo ewentualnie) przyjaciółkę z dzieciństwa tudzież (tu najbardziej pasujące słowo) swoją własność.
    Cóż, rozpisałam się na ten temat dość sporo, bo w sumie Skip Beat! nie jest tak popularnym tytułem jak Kimi ni Todoke czy Kaichou wa Maid-sama, a uważam, że (szczególnie) manga jest naprawdę dobrym tytułem. Nie bez powodu gości w moich ulubionych tytułach shoujo. :D Dodatkowo "main paring" (czy jak to się tam zwie) to w końcu Ren/Kyoko. No i nie jestem pewna czy znasz ten tytuł, chociaż po moich, nazwijmy to "przemyśleniach", trudno pewnie by było odgadnąć o co mi chodzi bez zaznajomienia się z serią lub choćby przeczytania recenzji... =3=
    Ach! Tak jeszcze dodam, że Kyoko lubię w paringu zarówno z Renem, Shou, jak i z Reino! Po prostu ficki z Renem można znaleźć o wiele częściej niż z resztą panów, a Reino występuje tylko w mandze i grze. :P
    No i przepraszam za pisanie nieistotnych rzeczy... To przez mojego hopla na punkcie SB... ^__^'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seri nie oglądałam, ale z powodu za dużej ilości czasu w najbliższym czasie obejrzę/przeczytam C:

      Usuń
    2. W takim razie polecam! :3 Anime co prawda się skończyło, ale na "To be continue", a kontynuacji jak nie było, tak nie ma. Aczkolwiek manga nadal trwa i nie traci na fabule. Przynajmniej taka jest moja osobista opinia. ^^ Dodam jeszcze, że anime od mangi się właściwie nie różni, więc jeśli obejrzysz całe anime i będzie ci mało, możesz spokojnie zacząć czytać mangę od 66. chaptera i nie będzie się to zupełnie różniło od tego, gdybyś przeczytała mangę od pierwszego chaptera. Mam nadzieję, że w miarę zrozumiale napisałam... ^__^'

      Usuń
  3. A przepraszam, droga Lau. Mogłabym poprosić o jedną notkę? ^^
    W gaciach mam: Durarara~!!, pairing Kida x Mikado :D oni są tacy słodcy :3
    Z góry dziękuję :>

    ~Matsu-chan

    OdpowiedzUsuń