Autor: Lau; Seria: Durarara!!; Paring: Izaya/Shizuo; Rating:K+;
OPIS: Shizuo daje si wciągnąć w grę Izayi. Jaki jest ku temu powód i co w zamian chcę Izaya?
OD AUTORA: Co do
fanfiku postanowiłam wykorzystać pomysł, który miałam zapisany w swoim
notatniku. Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci że bohaterowie są umieszczeni w
czasach szkoły średniej :>
........................................................................................................................................................................................
Złota rybka
Biały puch pokrył budynki
Ikebukuro, tu i ówdzie widać było czerwone serca oraz inne miłosne motywy.
Walentynki. Nie ukrywając Shizuo Heiwajima ich nienawidził. Nie cierpiał
rozchichotanych dziewcząt zastanawiających się, komu wręczyć czekoladki własnej
roboty. Cała ta „magia miłości” jaką dawało się wyczuć w powietrzu przyprawiała
szesnastoletniego Heiwajimę o wymioty. W szkole parę dziewcząt postanowiło
„zaryzykować” dając mu domowej roboty słodycze.
Oj, zaryzykowały.
Widząc jak wcześniej rozmawiały
z jego największym wrogiem, przeszywając go niepewnie spojrzeniem czterech
czekoladowych oczu. W rezultacie wyrzucił czekoladki za okno, poczym rzucił się
z pięściami na n i e g o. Spytacie się pewnie kim był tajemniczy On? Otóż
odpowiedź jest prosta; jest nim posiadacz rzadkich, czarnych jak smoła włosów
oraz przebiegłych, krwistych oczu –
Izaya Orihara zwany także największym skurwielem świata. Odskoczył. W
rezultacie blondyn skończył z zakrwawioną ręką. Izaya w odpowiedzi uśmiechnął
się. Pierwsza kwestia należała do szatyna.
-Coś ty taki agresywny,
Shizuo-chan? – spytał opryskliwym głosem, jego smukła sylwetka powoli szykowała
się do biegu.
-Zamknij się – warknął przez
zaciśnięte zęby. Spojrzenia całej klasy skupiły się na nich dwóch. Uczniowie
wyczekiwali. Niemy tłum gapiów wręcz pragnął obejrzeć walkę. Zielonooki
poczerwieniał ze złości i zacisnął dłonie w pięści. –Izaya-kun – zawołał,
po czym stąpał ostrożnie w stronę Orihary. Tamten już rzucił się w szaleńczy
bieg, w duchu wyczekując długiej zabawy w kotka i myszkę z Heiwajimą.
Teraz zirytowany szesnastoletni
chłopak z utlenionymi włosami, przemierzał ulicę najgorszej dzielnicy Tokyo.
Szczelnie oplątany szalikiem, choć na jego policzkach i tak zagościły rumieńce
od chłodu. Pojedyncze płatki tańczące na wietrze opadały mu na włosy.
Jakie to było jego zdziwienie
jak zobaczył samotne, rubinowe pudełko oplątane wstążką w brawie gorącego złota
pod jego drzwiami. W jeszcze większe osłupienie wprawił go fakt, że drzwi są otwarte.
Serce stanęło mu w gardle na widok beztroskiego Orihary siedzącego, jakoby
nigdy nic na jego kuchennym stole. Upuszczając wiśniowe pudełko z jaskrawą
kokardą, w mgnieniu oka znalazł się koło Izayi. Łapiąc go za czarny
kaptur bluzy podciągnął do góry.
-Może byś się milej odzywał, w końcu ktoś
może się o tym dowiedzieć? – każde
słowo w jego bladych ustach brzmiało jak drwina. Bawił się z nim. Złapał go w
swoją sieć niekończących się i nieznających granic gierek.
-Czego chcesz w zamian? – spytał jasnowłosy
zaciskając usta w cienką linię, ledwo powstrzymując się od wypuszczenia
kolejnej litanii brzydkich słów w kierunku chłopaka.
-Trzy życzenia, zostań moją – rzucił ukradkowe spojrzenie na utleniane włosy Shizuo – złotą rybką, dobrze? – spytał retorycznie,
poklepując przyjacielskim gestem blondyna po ramieniu. Heiwajima zacisnął
dłonie w pięści. Co miał innego począć? Nadzwyczajnej w świecie nie chciał, aby
jego… sekret ujrzał światło dzienne. Mruknął pod nosem ciche „tak” i poszedł z
trudem do swojego pokoju, aby się przebrać.
Pierwsze życzenie
Wiecie jak to jest, kiedy czujecie
się jak szmaciana lalka z czarnymi guzikami zamiast oczu i ustami zrobionymi z
czerwonej nitki? Kiedy na talerzu podane są wam decyzje, które macie podjąć,
choć i tak wasz lalkarz zrobi to za was?
Shizuo był lalką, a Izaya lalkarzem.
Izaya zwinnie ciągnął za sznurki oraz
rozdawał karty. Shizuo, niestety brał udział w tej grze. Izaya był oszustem,
sprytnym hazardzistą, lalkarzem – choć i tak żadne z tych określeń nie było do
końca trafne.
Nie zdziwił się, że pierwsze
życzenie „księcia lalek” nie należało do najłatwiejszych. Przynajmniej dla
niego. I w taki o to sposób wylądowali w sklepie, konkretniej przy półce z ciastkami.
-Więc Shizuo-chan upieczemy
ciasteczka i miło spędzimy czas, pamiętaj o ładnym uśmiechu – powiedział
lalkarz, kościste, blade ręce oplatały mu ramię. Oczy Shizuo rzucały piorunami
w kierunku chłopaka. Wychodząc ze sklepu zarzucił kaptur dużej, fioletowej
bluzy. Próbował się w nim zatopić. Wielokrotnie marzył, aby zapaść się pod
ziemię. Wielokrotnie, również marzył że to jest jeden z tych nieprzyjemnych
snów. Ale nie był, wszystko był – aż do bólu – prawdziwe. Wszystko to co teraz
przeżywa, zostanie na długo w jego pamięci, ryjąc tam bliznę.
Izaya Orihara się śmiał. Śmiał się
na widoku grymasu niezadowolenia na twarzy Shizuo, śmiał się kiedy Heiwajima piekł ciastka oraz śmiał się również wtedy, kiedy
zarobił siarczystego policzka. Jego oczy przybrały groźny blask. Dzikie
zwierze. Nie, nie, śmierć. Tak teraz wyglądał. Rozmasowywał czerwony policzek
chcąc się pozbyć czerwonego śladu.
Izaya wyglądał
jak śmierć, Shizuo się dziwił że wcześniej o tym nie pomyślał. Czarne jak bezgwieździsta
noc włosy, groźne krwiste oczy oraz szczupłe, kościste ciało. Trwoga oraz enigma
jakie go otaczały, jeszcze bardziej potęgowały te odczucie. Izaya zadawał
groteskowe pytania, każde wydawało się być starannie przemyślane i dobrane. Z
upływem czasu Shizuo nauczył się udawać uprzejmy uśmiech, choć i tak czasem
przeradzał się on w grymas. Dobiegła godzina dwudziesta, tym samym przyszedł
czas na drugie życzenie.
Drugi
postulat
Kolejne spostrzeżenie. Magik, który
zręcznie dobiera słowa. Czaruje nimi publiczność, robiąc z nich imbecyli.
Zawsze śmieje się ostatni, ciesząc się swoim tryumfem. Nieskalane życzenie
królewicza, a jego jeniec z sztucznym uśmiechem na wargach musiał je wykonać.
-Czemu to robisz? – spytał po raz kolejny
Shizuo, nie oczekiwał odpowiedzi, a jednak ona nastąpiła.
-Pytasz czemu? Proste i logiczne, jesteś
moją złotą rybką, Shizuo-chan, a ja jestem rybakiem, który cię złapał.
-Lubisz grę słów?
-Oczywiście, że tak. Słowa są cudowne,
ludzie także zwłaszcza ich reakcje, zachowanie, mimika.
Ta krótka wymiana zdań utwierdziła Heiwajimę w przekonaniu, że Orihara nie jest
jedną z szablonowych osób. Sposób jego poglądu na świat sprawiał że czuć było
od niego aurę pieteru. Blondyn próbował zapamiętać każdy szczegół. Wypowiedź,
wymowne spojrzenia, gesty. Wszystko po to żeby potem wykorzystać to przeciwko
Izayi.
Ostatnie
żądanie
Ale przede wszystkim Izaya był człowiekiem.
Był nim aż do bólu. Cierpiał, cieszył się, smucił. Miał swoje niespełnione
marzenia, i tak jak każdy z nas marzył. Nie marzył o byciu magikiem, lalkarzem
czy hazardzistą. I nagle cała pewność siebie prysła niczym bańka mydlana. Teraz
nie był już magikiem, lalkarzem czy hazardzistą; teraz był chłopakiem, któremu
słowa ugrzęzły w gardle i nagle zabrakło tchu. Już nie żonglował słowami, nie
rzucał aluzji. Teraz, dokładnie w tej chwili był zwyczajną osobą.
-Hej, Shizuo-chan spełnisz moje marzenie? –
ton głosy szatyna wydawał się być taki… łagodny, co zupełnie do niego nie
pasowało. Na twarzy nie rozciągał się sarkastyczny uśmiech, a oczy w ponurym
świetle księżyca wydawały się być zamglone. Shizuo zbiło to z tropu nie widział
teraz swojego kolegi z klasy, sarkastycznego z niebezpiecznym błyskiem w oku.
Przytaknął cicho, w głębi ducha mając nadzieję że tego nie pożałuje. Poczuł jak
kościste, zimne palce oplątują jego dłoń. Spojrzał kątem oka na Izayię, który
wydawał się być małym, niewinnym chłopcem. Szatyn otworzył usta, ale Shizuo
dobrze wiedział, czego tamten żąda. Nachylił się ku znacznie niższemu
chłopakowi i usta Shizuo odnalazły blade wargi Izayi. Ku własnemu zdziwieniu podobało
mu się to, czuł fale rozkoszy zalewające jego ciało. Oderwali się od siebie,
aby zaczerpnąć oddechu.
-No, no Shizuo-chan jednak potrafisz się
całować – prychnął niczym kapryśny kotek, a sarkastyczny uśmiech i
niebezpieczny błysk znów zagościły na jego buzi.
Ostatnia uwaga narratora.
Nigdy nie dawaj się wciągnąć w grę Izayi Orihary.
Od razu zaznaczam, że wcześniejszy komentarz pisałam jako Anonim - ten, który prosił o Gajeel/Levy. :3
OdpowiedzUsuńO, teraz mogę się wypowiedzieć na temat opowiadania, bo DRRR oglądałam! :D Zauważyłam kilka literówek/błędów i od tego zacznę:
-"nie pewnie", a powinno być "niepewnie": "Złota Rybka", akapit trzeci, pierwsza linijka
-"poczym" -> "po czym": "Złota Rybka", akapit 5, linijka 3
-"Nogi się pod nim ugięły na widok co jest w paczuszce." -> nie jestem pewna, ale chyba powinno być "na widok tego, co jest w paczuszce": "Złota Rybka", akapit 8, linijka 5
-"nie kończących się" -> "niekończących się" & "nie znających" -> "nieznających": "Złota Rybka", akapit 9, linijka 3
-"zwinie" -> "zwinnie": "Pierwsze życzenie", akapit 3, linijka 1
-"określę" -> "określeń": "Pierwsze życzenie", akapit 3, linijka 2
-"wylądowali sklepie" -> "wylądowali w sklepie": "Pierwsze życzenie", akapit 4, linijka 2
-"nie przyjemnych" -> "nieprzyjemnych": "Pierwsze życzenie", akapit 4, linijka 4
-"staranie" -> "starannie": "Pierwsze życzenie", akapit ostatni, linijka 4
-"utwierdziła Heiwajimę" -> dwie spacje: "Drugi postulat", akapit ostatni, linijka2
-"nie spełnione" -> "niespełnione": "Ostatnie żądanie", akapit 1, linijka 2
-"słowa ugrzązł w gardle" -> "ugrzęzły": "Ostatnie żądanie", akapit 1, linijka 4
-"grę Izayi" -> dwie spacje: "Ostatnie żądanie", akapit ostatni, linijka ostatnia
Może nie powinnam, ale uznałam, że warto zwrócić uwagę na błędy, bo można je poprawić. Zresztą, większość to literówki - jedynie błąd w tym, że "nie" z przymiotnikami powinno pisać się razem. :)
A teraz, jeśli chodzi o samo opowiadanie - BARDZO, wręcz OKROPNIE mi się podobało! Naprawdę! Już nie chodzi o sam fakt, że lubię ten paring, ale o to, że zachowania bohaterów były... takie prawdziwe. Nie potrafię tego dobrze wytłumaczyć, ale chodzi mi o to, że Izaya i Shizuo byli tacy "prawdziwi" i ich zachowania nie były naciągane. I mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że lubię Twój styl pisania. ^^ Był bardzo dopasowany do relacji bohaterów. Szczególnie upodobałam sobie pierwszy akapit w "Drugim postulacie". Coś mi się zdaje, że będę tu zaglądać częściej niż przypuszczałam! :D
Dziękuje za poprawienie błędów :* Mam właśnie spory problem z literówkami i staram się nad tym pracować, choć część winny zwale na worda, który niesfornie poprawia słowa. W sumie miałam wątpliwości co do mojego stylu, bo według mnie jest dosyć... odmienny(?) A co fanfiku z Fairy Tail to powinnam go wstawić dziś późnym wieczorem albo wcześnie rano :)
UsuńDziękuję za informację i czekam z niecierpliwością. :D A właśnie ta "odmienność" stylu tak mi się podoba. Jakby to ująć? Buduje napięcie i rozładowuje je w odpowiedniej chwili? No, coś takiego w każdym razie. xD
Usuń