piątek, 6 lipca 2012

#2 Rybak

Autor: Lau; Seria: Durarara!!; Paring: Izaya/Shizuo; Rating:K+;
 OPIS: Shizuo daje si wciągnąć w grę Izayi. Jaki jest ku temu powód i co w zamian chcę Izaya?


OD AUTORA: Co do fanfiku postanowiłam wykorzystać pomysł, który miałam zapisany w swoim notatniku. Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci że bohaterowie są umieszczeni w czasach szkoły średniej :>
........................................................................................................................................................................................
Złota rybka
Biały puch pokrył budynki Ikebukuro, tu i ówdzie widać było czerwone serca oraz inne miłosne motywy. Walentynki. Nie ukrywając Shizuo Heiwajima ich nienawidził. Nie cierpiał rozchichotanych dziewcząt zastanawiających się, komu wręczyć czekoladki własnej roboty. Cała ta „magia miłości” jaką dawało się wyczuć w powietrzu przyprawiała szesnastoletniego Heiwajimę o wymioty. W szkole parę dziewcząt postanowiło „zaryzykować” dając mu domowej roboty słodycze.
Oj, zaryzykowały.
Widząc jak wcześniej rozmawiały z jego największym wrogiem, przeszywając go niepewnie spojrzeniem czterech czekoladowych oczu. W rezultacie wyrzucił czekoladki za okno, poczym rzucił się z pięściami na n i e g o. Spytacie się pewnie kim był tajemniczy On? Otóż odpowiedź jest prosta; jest nim posiadacz rzadkich, czarnych jak smoła włosów oraz przebiegłych, krwistych oczu  – Izaya Orihara zwany także największym skurwielem świata. Odskoczył. W rezultacie blondyn skończył z zakrwawioną ręką. Izaya w odpowiedzi uśmiechnął się. Pierwsza kwestia należała do szatyna.
-Coś ty taki agresywny, Shizuo-chan? – spytał opryskliwym głosem, jego smukła sylwetka powoli szykowała się do biegu.
-Zamknij się – warknął przez zaciśnięte zęby. Spojrzenia całej klasy skupiły się na nich dwóch. Uczniowie wyczekiwali. Niemy tłum gapiów wręcz pragnął obejrzeć walkę. Zielonooki poczerwieniał ze złości i zacisnął dłonie w pięści. –Izaya-kun – zawołał, po czym stąpał ostrożnie w stronę Orihary. Tamten już rzucił się w szaleńczy bieg, w duchu wyczekując długiej zabawy w kotka i myszkę z Heiwajimą.
Teraz zirytowany szesnastoletni chłopak z utlenionymi włosami, przemierzał ulicę najgorszej dzielnicy Tokyo. Szczelnie oplątany szalikiem, choć na jego policzkach i tak zagościły rumieńce od chłodu. Pojedyncze płatki tańczące na wietrze opadały mu na włosy.
Jakie to było jego zdziwienie jak zobaczył samotne, rubinowe pudełko oplątane wstążką w brawie gorącego złota pod jego drzwiami. W jeszcze większe osłupienie wprawił go fakt, że drzwi są otwarte. Serce stanęło mu w gardle na widok beztroskiego Orihary siedzącego, jakoby nigdy nic na jego kuchennym stole. Upuszczając wiśniowe pudełko z jaskrawą kokardą, w mgnieniu oka znalazł się koło Izayi. Łapiąc go za czarny kaptur bluzy podciągnął do góry. 
-Oh, Shizuo-chan, coś ty w takiej gorącej wodzie kąpany? Może otworzysz mały prezencik ode mnie?- spytał sarkastycznym, codziennym dla siebie, tonem. Ale to nie to przekonało Heiwajimę do zwrócenia uwagi na owiany tajemnicą pakunek, lecz niebezpieczny błysk w oku Izayi; poczucie wyższości. Nie siląc się na delikatność opuścił szatyna na ziemię i ze ściśniętym sercem rozplątał złotą kokardę. Nogi się pod nim ugięły na widok tego, co jest w paczuszce. Na jego twarzy malowały się złość oraz bezsilność. Izaya uśmiechnął się z tryumfem. Wianuszek przekleństw poleciał z malinowych ust w kierunku czerwonookiego.
-Może byś się milej odzywał, w końcu ktoś może się o tym dowiedzieć? – każde słowo w jego bladych ustach brzmiało jak drwina. Bawił się z nim. Złapał go w swoją sieć niekończących się i nieznających granic gierek.
-Czego chcesz w zamian? – spytał jasnowłosy zaciskając usta w cienką linię, ledwo powstrzymując się od wypuszczenia kolejnej litanii brzydkich słów w kierunku chłopaka.
-Trzy życzenia, zostań moją – rzucił ukradkowe spojrzenie na utleniane włosy Shizuo – złotą rybką, dobrze? – spytał retorycznie, poklepując przyjacielskim gestem blondyna po ramieniu. Heiwajima zacisnął dłonie w pięści. Co miał innego począć? Nadzwyczajnej w świecie nie chciał, aby jego… sekret ujrzał światło dzienne. Mruknął pod nosem ciche „tak” i poszedł z trudem do swojego pokoju, aby się przebrać.
Pierwsze życzenie
            Wiecie jak to jest, kiedy czujecie się jak szmaciana lalka z czarnymi guzikami zamiast oczu i ustami zrobionymi z czerwonej nitki? Kiedy na talerzu podane są wam decyzje, które macie podjąć, choć i tak wasz lalkarz zrobi to za was?
            Shizuo był lalką, a Izaya lalkarzem.
            Izaya zwinnie ciągnął za sznurki oraz rozdawał karty. Shizuo, niestety brał udział w tej grze. Izaya był oszustem, sprytnym hazardzistą, lalkarzem – choć i tak żadne z tych określeń nie było do końca trafne.
            Nie zdziwił się, że pierwsze życzenie „księcia lalek” nie należało do najłatwiejszych. Przynajmniej dla niego. I w taki o to sposób wylądowali w sklepie, konkretniej przy półce z ciastkami.
            -Więc Shizuo-chan upieczemy ciasteczka i miło spędzimy czas, pamiętaj o ładnym uśmiechu – powiedział lalkarz, kościste, blade ręce oplatały mu ramię. Oczy Shizuo rzucały piorunami w kierunku chłopaka. Wychodząc ze sklepu zarzucił kaptur dużej, fioletowej bluzy. Próbował się w nim zatopić. Wielokrotnie marzył, aby zapaść się pod ziemię. Wielokrotnie, również marzył że to jest jeden z tych nieprzyjemnych snów. Ale nie był, wszystko był – aż do bólu – prawdziwe. Wszystko to co teraz przeżywa, zostanie na długo w jego pamięci, ryjąc tam bliznę.
            Izaya Orihara się śmiał. Śmiał się na widoku grymasu niezadowolenia na twarzy Shizuo, śmiał się kiedy Heiwajima piekł ciastka oraz śmiał się również wtedy, kiedy zarobił siarczystego policzka. Jego oczy przybrały groźny blask. Dzikie zwierze. Nie, nie, śmierć. Tak teraz wyglądał. Rozmasowywał czerwony policzek chcąc się pozbyć czerwonego śladu.
            Izaya wyglądał jak śmierć, Shizuo się dziwił że wcześniej o tym nie pomyślał. Czarne jak bezgwieździsta noc włosy, groźne krwiste oczy oraz szczupłe, kościste ciało. Trwoga oraz enigma jakie go otaczały, jeszcze bardziej potęgowały te odczucie. Izaya zadawał groteskowe pytania, każde wydawało się być starannie przemyślane i dobrane. Z upływem czasu Shizuo nauczył się udawać uprzejmy uśmiech, choć i tak czasem przeradzał się on w grymas. Dobiegła godzina dwudziesta, tym samym przyszedł czas na drugie życzenie.
Drugi postulat
Kolejne spostrzeżenie. Magik, który zręcznie dobiera słowa. Czaruje nimi publiczność, robiąc z nich imbecyli. Zawsze śmieje się ostatni, ciesząc się swoim tryumfem. Nieskalane życzenie królewicza, a jego jeniec z sztucznym uśmiechem na wargach musiał je wykonać.
-Czemu to robisz? – spytał po raz kolejny Shizuo, nie oczekiwał odpowiedzi, a jednak ona nastąpiła.
-Pytasz czemu? Proste i logiczne, jesteś moją złotą rybką, Shizuo-chan, a ja jestem rybakiem, który cię złapał.
-Lubisz grę słów?
-Oczywiście, że tak. Słowa są cudowne, ludzie także zwłaszcza ich reakcje, zachowanie, mimika.
Ta krótka wymiana zdań utwierdziła Heiwajimę w przekonaniu, że Orihara nie jest jedną z szablonowych osób. Sposób jego poglądu na świat sprawiał że czuć było od niego aurę pieteru. Blondyn próbował zapamiętać każdy szczegół. Wypowiedź, wymowne spojrzenia, gesty. Wszystko po to żeby potem wykorzystać to przeciwko Izayi.
Ostatnie żądanie
Ale przede wszystkim Izaya był człowiekiem. Był nim aż do bólu. Cierpiał, cieszył się, smucił. Miał swoje niespełnione marzenia, i tak jak każdy z nas marzył. Nie marzył o byciu magikiem, lalkarzem czy hazardzistą. I nagle cała pewność siebie prysła niczym bańka mydlana. Teraz nie był już magikiem, lalkarzem czy hazardzistą; teraz był chłopakiem, któremu słowa ugrzęzły w gardle i nagle zabrakło tchu. Już nie żonglował słowami, nie rzucał aluzji. Teraz, dokładnie w tej chwili był zwyczajną osobą.
-Hej, Shizuo-chan spełnisz moje marzenie? – ton głosy szatyna wydawał się być taki… łagodny, co zupełnie do niego nie pasowało. Na twarzy nie rozciągał się sarkastyczny uśmiech, a oczy w ponurym świetle księżyca wydawały się być zamglone. Shizuo zbiło to z tropu nie widział teraz swojego kolegi z klasy, sarkastycznego z niebezpiecznym błyskiem w oku. Przytaknął cicho, w głębi ducha mając nadzieję że tego nie pożałuje. Poczuł jak kościste, zimne palce oplątują jego dłoń. Spojrzał kątem oka na Izayię, który wydawał się być małym, niewinnym chłopcem. Szatyn otworzył usta, ale Shizuo dobrze wiedział, czego tamten żąda. Nachylił się ku znacznie niższemu chłopakowi i usta Shizuo odnalazły blade wargi Izayi. Ku własnemu zdziwieniu podobało mu się to, czuł fale rozkoszy zalewające jego ciało. Oderwali się od siebie, aby zaczerpnąć oddechu.
-No, no Shizuo-chan jednak potrafisz się całować – prychnął niczym kapryśny kotek, a sarkastyczny uśmiech i niebezpieczny błysk znów zagościły na jego buzi.
Ostatnia uwaga narratora.
Nigdy nie dawaj się wciągnąć w grę Izayi Orihary.

3 komentarze:

  1. Od razu zaznaczam, że wcześniejszy komentarz pisałam jako Anonim - ten, który prosił o Gajeel/Levy. :3
    O, teraz mogę się wypowiedzieć na temat opowiadania, bo DRRR oglądałam! :D Zauważyłam kilka literówek/błędów i od tego zacznę:
    -"nie pewnie", a powinno być "niepewnie": "Złota Rybka", akapit trzeci, pierwsza linijka
    -"poczym" -> "po czym": "Złota Rybka", akapit 5, linijka 3
    -"Nogi się pod nim ugięły na widok co jest w paczuszce." -> nie jestem pewna, ale chyba powinno być "na widok tego, co jest w paczuszce": "Złota Rybka", akapit 8, linijka 5
    -"nie kończących się" -> "niekończących się" & "nie znających" -> "nieznających": "Złota Rybka", akapit 9, linijka 3
    -"zwinie" -> "zwinnie": "Pierwsze życzenie", akapit 3, linijka 1
    -"określę" -> "określeń": "Pierwsze życzenie", akapit 3, linijka 2
    -"wylądowali sklepie" -> "wylądowali w sklepie": "Pierwsze życzenie", akapit 4, linijka 2
    -"nie przyjemnych" -> "nieprzyjemnych": "Pierwsze życzenie", akapit 4, linijka 4
    -"staranie" -> "starannie": "Pierwsze życzenie", akapit ostatni, linijka 4
    -"utwierdziła Heiwajimę" -> dwie spacje: "Drugi postulat", akapit ostatni, linijka2
    -"nie spełnione" -> "niespełnione": "Ostatnie żądanie", akapit 1, linijka 2
    -"słowa ugrzązł w gardle" -> "ugrzęzły": "Ostatnie żądanie", akapit 1, linijka 4
    -"grę Izayi" -> dwie spacje: "Ostatnie żądanie", akapit ostatni, linijka ostatnia
    Może nie powinnam, ale uznałam, że warto zwrócić uwagę na błędy, bo można je poprawić. Zresztą, większość to literówki - jedynie błąd w tym, że "nie" z przymiotnikami powinno pisać się razem. :)
    A teraz, jeśli chodzi o samo opowiadanie - BARDZO, wręcz OKROPNIE mi się podobało! Naprawdę! Już nie chodzi o sam fakt, że lubię ten paring, ale o to, że zachowania bohaterów były... takie prawdziwe. Nie potrafię tego dobrze wytłumaczyć, ale chodzi mi o to, że Izaya i Shizuo byli tacy "prawdziwi" i ich zachowania nie były naciągane. I mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że lubię Twój styl pisania. ^^ Był bardzo dopasowany do relacji bohaterów. Szczególnie upodobałam sobie pierwszy akapit w "Drugim postulacie". Coś mi się zdaje, że będę tu zaglądać częściej niż przypuszczałam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za poprawienie błędów :* Mam właśnie spory problem z literówkami i staram się nad tym pracować, choć część winny zwale na worda, który niesfornie poprawia słowa. W sumie miałam wątpliwości co do mojego stylu, bo według mnie jest dosyć... odmienny(?) A co fanfiku z Fairy Tail to powinnam go wstawić dziś późnym wieczorem albo wcześnie rano :)

      Usuń
    2. Dziękuję za informację i czekam z niecierpliwością. :D A właśnie ta "odmienność" stylu tak mi się podoba. Jakby to ująć? Buduje napięcie i rozładowuje je w odpowiedniej chwili? No, coś takiego w każdym razie. xD

      Usuń